Nie ma to jak spędzić piątkowy wieczór samej.Rodzice jak zwykle pojechali ze znajomymi do okolicznej kręgielni , na szczęście zabrali ze sobą Michaela więc w domu panowała totalna cisza którą tak bardzo lubiłam.Mogłam się wyciszyć i jakoś uporządkować swoje życie , ostatnio nie było zbyt kolorowo.Ten tydzień należał do wyjątkowo trudnych, rozmowa z Olivką była chyba tylko jednyną dobrą wiadomością.Dzisiaj mijał już piąty dzień a ja i Harrry nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa.Przedwczoraj próbowałam porozmawiać z Louisem na temat Olivki właściwie to ja byłam bardzo "za" aby ta dwójka sie spotkała może akurat przypadli by sobie do gustu..Nasz Tommilson miał niesamowite powodzenie u dziewczyn, gdy tylko zaczęłam spotykać sie z Harrym , Louis był z Eleonor.Moim zdaniem byłą okropna i chamska , ciągle go wykorzystywała to żeby jej dał kase na nowe ciuchy później coś tam jeszcze jej prośby nie miały granic.Ona imprezowała , chodziła do kina z przyjaciółmi a Lou siedział sam w domu albo z nami.Widziałam jak cierpi ale nie miał serca żeby zakończyć ten związek "za bardzo ją kocham" tak kończył wszystkie rozmowy z nami na temat jego dziewczyny.Jak widać Eleonor go w tym wyręczyła , przyszła któregoś dnia do Louis'a i pech chciał że ja i Harry akurat go odwiedziliśmy.Wparowała do domu jak burza powiedziała to co miała powiedzieć i równie szybko wyszła trzaskając głośno drzwiami.Tommilson stanął jak wryty, ciągle patrzył sie na drzwi którymi wyszła jego już była dziewczyna , po jego policzkach spłynęły pojedyncze łzy.Pierwszy raz widziałam tak podłą sytuacje nie byłam w stanie opanować swojego gniewu.Podeszłam do Lou i bardzo mocno go przytuliłam , chciałam żeby wiedział że na nas zawsze może liczyć i w normalnych sprawach i w tak trudnych jak ta.Nic nie odpowiedział, z obojetnym wyrazem twarzy usiadł na kanpie i poprosił abyśmy go zostawili.Dobry tydzień w domu i z nikim się nie spotykał , wychodził jedynie na jakieś próby do koncertu albo nagrań.Stracił poczucie humoru za który wszyscy tak mocno go kochaliśmy i bardzo ciężko było nam patrzeć jak nasz przyjaciel traci jakąkolwiek chęć do życia.Tydzień od wizyty Eleonor jakiś cudem wyciągnęłam Louisa na impreze, musiałam użyć sporo szantaży i siły aby z nami poszedł.Los chciał że na tej samej imprezie była moja najlepsza przyjaciółka-Carly.Była to miłość od pierwszego wejrzenia, obydwoje od razu znaleźli wspólny język.Całą imprezę przegadali przy stoliku tylko we dwoje.Po imprezie spotkali się pare raze i BUM...są parą.Wyściskałam z całych sił moich przyjaciół , bardzo ucieszył mnie fakt że dwoje moich przyjaciół jest razem.Byli razem dwa albo trzy tygodnie i stwierdzili że lepiej dogadują się jako kumple i tak wielka miłość dobiegła końca.Drugi raz z rzędu to dziewczyna przejeła inycjatywe o powiedziała o tym Louis'owi ale teraz nie mogło się tak skończyć.Olivka nie jest zarozumiałą panną , tylko skromną dziewczyną która bardzo boi się swoich uczuć.Wracając do rozmowy z Louisem to szczerze byłam nastawiona na wiele więcej z jego strony.Zaczęłam bardzo spokojnie , starannie dobierałam każde słowo które mogło być kluczem do jego serducha.W odpowiedzi dostałam tylko obojętne: "Na jakiś czas daje sobie spokój z laskami".Nie wyszło mi tym razem więc postanowiłam że nie dam za wygraną i zrobie to jeszcze raz.Cholernie zależało mi na ich szczęściu, może było to spowodowane moją kłótnią z Harrym.
-Harry-westchnęłam cicho.
Wystarczyło tylko jedno imię aby przywołać wszystkie wspomnienia i chwile które spędziłam z osobą którą tak bardzo kochałam.Łzy mimowolnie napływały mi do oczu.Usiadłam na łóżku i oparłam brodę o kolana.Po chyba 20 minutach coś mnie tknęło i wzięłam telefon do ręki.Wybrałam numer i już miałam dzwonić ale wyświetliło się jego zdjęcie.Otworzyłam folder w którym były tylko i wyłącznie zdjęcia Hazzy , zaczęłam przeglądać masę zdjęć z którego każde było związane ze wspaniałym dniem.Odrzuciłam telefon z wielką siłą.Na całe szczęście byłam w domu sama więc nikt nie usłyszał hałasu jaki spowodował mój telefon uderzający w drzwi.Krążyłam po pokoju rozwalając wszystko co stało mi na drodze.Po kilku takich okrążeniach przez przypadek trąciłam zdjęcia z szafki.Usłyszałam dźwięki bijącego szkła.Kucnęłam i wzięłam do ręki ramkę ze zdjęciem.Zdjęcie przedstawiło mnie i Hazze z naszego wspólnego wypadu do moich dziadków.Ten wyjazd wiele dla mnie znaczył bo to był pierwszy nasz wspólny wyjazd.Harry od samego początku spodobał sie dziadkom.Pojechaliśmy tam na dwa dni aby oderwać się od londyńskiego gwaru i móc odprężyć się w ostatnich dniach wakacji.Moje wspominanie przerwał dzwonek do drzwi.Na rodziców było za wcześnie i z nikim się nie umawiałam więc nie miałam pojęcia kto to.Wyybiegłam z pokoju i zamknęłam za sobą drzwi . Nieproszony gośc ponownie oznajmił swoje przybycie .
-Już schodzę-krzyknęłam bardzo głośno.
Spojrzałam jeszcze tylko przez wizjer aby zobaczyć kto stoi po drugiej stronie.
-Louis-krzyknęłam otwierając drzwi-Co ty tu robisz-zapytałam
-Muszę z Tobą porozmawiać a właściwie to podziękować.-odpowiedziała Marchewa.
-Wchodź.-zaprosiłam przyjaciela.
Zaprosiłam go do kuchni na gorące kakao.
-To jest pyszne- odpowiedział, biorąc kolejny spory łyk
-Przepis mojej babci-odparłam dumnie.
-No dobra to ja może-zamilkł a na jego twarzy pojawił się piękny uśmiech
-Louis co jest grane-zaśmiałam sie
-No bo...-zaczął Tommilson-przedwczoraj mówiłaś mi o tej Olivce prawda ?
-Taak-uśmiechnęłam sie
-Dzisiaj po szkole na nią wpadłem , chwile pogadaliśmy i wziąłem od niej numer telefonu.-wyszczerzył ząbki.
-NIE GADAJ-krzyknęłam głośno i wstałam.
-Spokojnie-zaśmiał się-jak myślisz powinienem zadzwonić.
-Nie wiesz nie dzwoń , bo w sumie to po co się bierze numer telefonu, no na pewno nie po to żeby zadzwonić.-odpowiedział żartobliwie.
-I co ja mam jej powiedzieć-spoważniał Louis.
-Co tylko chcesz , możesz się umówić z nią do kina na spacer.-zaproponowałam , pijąc kolejny łyk kakao
-Podobam jej się-zapytał niepewnie.
-Boże Tommilson... myślisz że powiedziałam ci to ot tak bo miałam taki kaprys.? Ta dziewczyna szaleje na Twoim punkcie więc nie zmarnuj tego.-puściłam oko.
-No dobra to może jutro do niej zadzwonie jest sobote więc może znajdzie dla mnie trochę czasu-powiedział wesoło.
Skończyliśmy nasze kakao , i udaliśmy się do salony gdzie leciał nasz ulubiony serial.Cały czas się śmialiśmy i wygłupialiśmy ale nagle zadzwonił telefon Lou.Spoważniał momentalnie i kazał ściszyć telewizor.Wyszłam z pokoju bo nie mogłam przestać się śmiać.Nalałam sobie coca-coli.Louis cały baldy wszedł do kuchni.
-Co się stało-zapytałam odstawiając szklankę.
-Harry miał wypadek , jest w szpitalu.-odpowiedział Louis.
Nie wiem jak wam , ale mi ten rozdział podoba się najbardziej.
Króciutki tylko ze względu na to że nie mam co napisać o Harrym ale 10 będzie już o wiele dłuższy.
Zamieściłam też wątek z Louisem mam nadzieje że fajne to wyszło.
Jeszcze trochę i będzie 3000 wyświetleń !
Dziękuję za każdy komentarz i już 8 OBSERWATORÓW !
xxx.kaśku.
Brawo chylę czoła!!
OdpowiedzUsuńakurat ten rozdział chociaż krótki to bardzo...hm..."Mocny" naprawdę ŚWIETNE!!
Co będzie z Harrym?O.o
Olivka i Lou będą świetną parą (;
Dzięki za komenatrze i wejścia a także WIELKIE DZIĘKI za napisanie tak wyje.... rozdziału!!!
czekam na 10!!
uuuuuu. xx
OdpowiedzUsuńdobrze, że wiem co dalej, ale i tak mnie ciśnie z ciekawości. więc...
DODAWAJ SZYBKOOOO!!!!!
pozdrawiam. ♥
Ooooł.. Mam nadzieje, że Harremu nic poważnego nie będzie i że się pogodzą :)
OdpowiedzUsuńI trzymam kciuki za Lou i Oliv ;)
van-ill-op.blogspot.com / zapraszam ;)