sobota, 31 marca 2012
tylko nie krzyczcie. sprawdzam czy tu zagladacie.
no wiec zdziwilo mnie ze tak duzo osob sie buntuje z zawieszeniem bloga , niestety ja nie zmieniam zdania. juz nie dlugo moze tak za miesiac gora dwa wrzuce tutaj link do do nowego bloga ! tak wlasnie nowy blog , nowe pomysly i lepsza stylistyka opowiadania :) mam nadziee ze to was ucieszy i kto jest chetny do czytania mojego nastepnego bloga prosze o komentarze jesli. bedzie ich okolo 10 zakladam bloga jesli nie to musze sie zastanowic.tak wiem szantazuje was ale to z.milosci !
piątek, 23 marca 2012
Hejoo !
Zacznę trochę tak od dupy strony ale cóż...
Natomiast na jakiś czas zawieszam one love.PRZEPRASZAM zawiodłam was wiem , ale to już nie ma sensu.Nie oszukujmy się nie potrafię dobrze pisać , i prosze żebyście mi nic nie wmawiały bo jest masa blogów które są o wiele bardziej interesujące niż mój.Powodem zawieszenia bloga jest też brak pomysłów na ciąg dalszy opowiadania , totalna pustka ogarnęłam moją mózgownice no i brak czasu.Chce wam tylko powiedzieć że to nie koniec z blogerem , obiecuje że gdy tylko uporządkuje swoje sprawy to do was wrócę.Wróce z lepszym opowiadaniem oczywiście Harry w roli głównej.Dajcie mi trochę czasu na przemyślenia bo to wszystko , cały ten blog był zbyt pochopną decyzją i takie są jego skutki.Śledźcie bloga dalej , co jakiś czas będę wrzucała tu jakiegoś imagina , który napisze podczas nudów.Przepraszam jeszcze raz że tak wyszło , ale stwierzdiłam że to najlepsze rozwiązanie tego problemu.
Kocham was wszystkich ! Do zobaczenia w następnym opowiadaniu ! kaśku xoxo
piątek, 16 marca 2012
Rozdział 10
Louis schował telefon do kieszeni.Nie za bardzo dotarło do mnie to co przed chwilą powiedział.Harry w szpitalu ? To nie mogła być prawdą, miałam taką nadzieje do czasu gdy Louis nie rozpłakał się jak dziecko.Poczułam jak po całym moim ciele przechodzi przerażająca fala bólu.Usiadłam na krześle tuż obok Tommilsona, oparłam się czołem o stół w mojej głowie krążyły najróżniejsze myśli , jak to się stało ? Jak mogło do tego dojść ? Louis wstał momentalnie co spowodowało że drygnęłam.Podniosłam głowę i spojrzałam na niego.Widząc łzy które spływały po moich policzkach bez żadnego słowa przytulił mnie mocno i pocałował we włosy.Chciałam zapytać się co się stało i jak ale moje gardło odmówiło mi posłuszeństwa.
-Idziesz ze mną -zapytał cicho.
Kiwnęłam głową.
Połowę drogę przebyliśmy w milczeniu , chyba jeszcze nie dotarło do mnie co się stało.W pewnej chwili nogi zrobiły mi się jak z waty.Musiałam usiąść , moje oczy nie mogły odnaleźć żadnej ławki.Bezsilnie upadłam na trawnik i schowałam głowę w kolana.W moich oczach pojawiła się kolejna fala słonych łez.Poczułam jak ręka Louis'a łapie mnie w talii.Tak bardzo chciałam mu podziękować że mogłam z nim pójść ale moje gardło nie dawało za wygraną , wtuliłam twarz w jego ramię.
-Mała dasz radę-powiedział cicho, zabierając mi z policzka mokre od łez włosy.
-J-jak?-szepnęłam tak cicho mając wątpliwości czy Tommo to usłyszy.
-Wszystko będzie dobrze , przecież wiesz jaka to niezdara z naszego Harrego.-próbował mnie pocieszyć , ale ja wciąż płakałam.
-Louis powiedz co tak naprawdę wiesz-szlochnęłam- gdyby rzeczywiście nie stało sie nic wielkiego to nie wylądowałby w szpitalu.-spojrzałam na niego , oczekując szczerej odpowiedzi
-Chodźmy już-powiedział błagalnie.
-Louis ! Co wiesz - powiedziałam stanowczym tonem który trochę zaskoczył mojego przyjaciela
-No...-wstał a ja podążyłam za nim wzrokiem-on jechał do Ciebie , chciał wszystko naprawić.Cały tydzień zbierał się żeby porozmawiać o tym z Tobą.Jane on przez ten cały czas gdy się nie odzywaliście był innym człowiekiem , i ty też-uklękną przede mną
Nic z siebie nie wydusiłam , tylko posłusznie wstałam.Louis wplótł swoje palce w moje , przestałam płakać.Teraz byłam w totalnym szoku.Nie da się opisać tego co czułam , właściwie to nawet nie wiedziałam co czuje.Jak najszybciej chciałam znaleźć sie przy Harrym , zobaczyć go i powiedzieć że wszystko będzie tak jak dawnej.Dać nam drugą szanse i już nigdy więcej nie popełniać tak szczeniackich zachowań.Stojąc przed budynkiem szpitala zatrzymałam się gwałtownie.
-Wiesz na jakim jest oddziale-zapytałam niepewnie , ciągnąc ręke Louisa do tyłu.
- Mama Harrego wszystko mi wytłumaczyła i ma czekać przed wejściem do sali.-opowiedział spokojnie , co bardzo mnie zdziwiło. Jego najlepszy przyjaciel leżał w szpitalu a on był taki spokojny!
-A chłopaki, reszta już wie?
-Na razie wiemy tylko my , ale zaraz do nich zadzwonie- pociągnął moją dłoń.
Wchodząc do środka wielkiego bundynku doznałam szoku.Masa osób się tutaj kręciła.Na przeciwko wejścia znajdowała się recepcja gdzie dwie pielęgniarki cały czas obsługiwały telefony i wypełniały coś w komputerach.Louis wskazał na krzesło i poprosił abym tutaj na niego poczekała.Wypełniłam polecenie mojego przyjaciela.Poczułam delikatne drganie w mojej kieszeni.Dzwoniła mama.
-Halo-przyłożyłam telefon do ucha powstrzymując łzy.
-Ty płaczesz-zapytała mama.
-Harry jest w szpitalu-odpowiedziałam drżącym głosem.
-Co się stało ?-krzyknęła zszokowana.
-Nie wiem sama , jestem już w środku ale Louis z tego wszystkiego zapomniał na jakim piętrze leży Harry.
-Córciu , zostań tam zaraz przyjedziemy z tatą , tylko odwieziemy Michaela do dziadków.-mówiła dość szybko więc trudno mi było ją zrozumieć.
-Nie ma zamiaru się stąd ruszać - powiedziałam stanowczym tonem-musze kończyć.Cześć.
Schowałam telefon do kieszeni i razem z Louisem wsiedliśmy do windy.Klikną odpowiedni przycisk ruszyliśmy , byliśmy w niej sami więc zapytałam:
-Czy on jest przytomny ?
-Mam nadzieje- posmutniał , spuszczając głowe w dół.
Wychodząc z windy , nie wydusiłam już ani słowa,załapałam tylko rękę Louisa która ciągnęła mnie w odpowiednim kierunku. Szliśmy długim i wąskim korytarzem który odnosił wrażenie bardzo chłodnego.Ściany były barwy niebieskiej a sufit białej , pielęgniarki ganiały od jednej sali do drugiej powodując chaos.Bałam się każdej mijanej sali , bałam się na kogokolwiek spojrzeć.Na samym końcu długiego korytarza stał automat z napojami i słodyczami przy której dostrzegłam znajomą sylwetkę.Wysoka kobieta podbiegła do nas i ze łzami w oczami wtuliła sie we mnie i Tommilsona.Matka Harrego była roztrzęsiona , Louis próbował ją uspokojć ale nic to nie dawało.Zignorowałam tą sytuacje i podeszłam do okna.Harry był podlączony do setek urządzeń z których każde pikało i nie wiem co jeszcze.Nie mogłam wytrzymać dłużej otworzyłam drzwi mało nie wyrywając ich z zawiasów.Podeszłam na palach do łóżka i delikatnie złapałam jego dłoń.Po moim policzku spływały kolejne łzy.Harry czując mój dotyk delikatnie odchylił głowe w moją strone.
-Jane-uśmiechną się najpiękniej na świecie.
-Cichoo- przyłożyłam mu palec do ust- możesz zasnąc zostanę tu-odwzajemniłam uśmiech.
-Przepraszam Cię , za wszystko cię przepraszam.-powiedział cicho.
-Harry-zabrałam loka z jego twarzy, delikatnie mierzwiąc mu włosy-ja też przepraszam.Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.-miałam miliony motylków w brzuchu.Nareszcie mogłam poczuć jego bliskoć której brakowało mi przez tak długi czas.
-Kochanie , jesteś dla mnie najważniejsza.Jechałem dzisiaj do Ciebie chciałem cię zaprosić na kolacje i poprosić o drugą szanse-spojrzał błagalnie.
-Kocham cię -zbliżyłam sie i lekko musnęłam jego usta.
-Dziękuje , obiecuję że już nigdy się na mnie nie zawiedziesz obiecuje-szepną mi do ucha przyciągając mnie za podbródek.
Teraz to on mnie pocałował ale już z większym zaangażowaniem.Louis odchrząknął , oboje spojrzeliśmy w jego stronę.
-Witaj wśród żywych-zażartował Tommilson siadając naprzeciw mnie.
-Nie jest tak źle-odpowiedział zadowolony Hazza.
Cieszyłam się że nie stało się nic wielkiego, oprócz złamanej lewej nogi nie było nic poważniejszego.Siedziałam przy nim z wymalowanym uśmiechem na twarzy.Po chwili Harry zwrócił się do Louis'a
-Tommo zostawisz nas samych?
-Kochanie stęskniłem się -odpowiedział smutny.
-Wynagrodzę ci w domu-puścił do niego oko.
Louis wyszedł z sali ,a ja spojrzałam w jego zielone tęczówki.Dotkną mojego policzka i delikatnie po nim przejechał.
-Przepraszam cię-powiedział cicho głęboko patrząc sie w moje oczy.
-Nie musisz , nie byłam lepsza mogłam dać sobie coś wytłumaczyć.Byłam wkurzona to fakt , zachowałam sie jak skończona egoistka.To przeze mnie tutaj leżysz , mogłam zostać na tej cholernej polanie i cie wysłuchać ale nie ja wołam się przejść i zgubić.Przepraszam za wszystko-spuściłam głowe.
-Możesz na mnie spojrzeć.-odchrząknął
Spełniłam jego prośbę i powoli podnisłam głowe.Nie wiem jak ale nasze twarze dzieliły centymetry.
-Po pierwsze to nie twoja wina że tutaj jestem , po drugie bardzo dobrze zrobiłaś że mnie olałaś bo mi się należało a po trzecie...-nie dokończył bo mu przerwałam
-A po trzecie to ty głuptasie masz leżeć-zaśmiałam się.
-Nie mogę leżeć gdy przy moim łóżku siedzi najpiękniejsza dziewczyna na świecie.-uśmiechnął się słodko a mnie zalały rumieńce.-nawet nie wiesz jak bardzo mi ich brakowało-złapał jeden z moich rozgrzanych policzków i namiętnie mnie pocałował.Nawet nie wiem kiedy i jak ale znalazłam się na łóżku razem z Hazzą , który nie przestawał mnie całować ani na moment.
-Harry...-oderwałam się od niego-to jest szpital.-zachichotałam
-Jeszcze tylko chwile-powiedział całując mnie ponownie.
Nie lubiłam stawiać mu oporów ale tym razem musiałam
-Sory kotku ale to nie ty będziesz miał przerąbane jak wparuje tu lekarz albo twoja mama.-puściłam mu oczko.
Po dłuższej chwili namysłu stwierdził że mam racje , ale jak tylko wyjdzie ze szpitala to już tak łatwo mu się nie podam co bardzo mi się spodobało.Próbowałam zejść z łóżka ale Harry mi po prostu nie pozwolił.Objął mnie ręką w talii , i ostatni raz pocałował mój policzek.
-A wiesz że nasza Marchewa się chyba w kimś podkochuje- zaśmiałam sie
-Nie gadaj ? Louis - spytał zszokowany-przecież on nie chciał teraz z nikim być.
-No nie chciał ,ale wystarczyła jedna rozmowa ze mną i Louis wziął numer telefonu od Olivki , tej z mojej klasy-spojrzał na mnie i dał do zrozumienia że nie wie o którą chodzi.-kiedyś ci opowiadałam że na chemii siedze z Margaret tą wredną typiarą i Olivką która jest tak jakby damską wersją Lou.
-Aaaa. No tak przypominam sobie.-uśmiechnął się - a tobie jak miną ten tydzień?
-Szczerze to był najgorszym tygodniem w moim życiu-posmutniałam na samą myśl o tych dniach.
-Już nigdy się takie nie powtórzą , przysięgam-pocałował moje czoło a ja wtuliłam się niego.
Zaczął nucić Moments i dobrze wiedział że przy tej piosence się rozklejam.Na dodatek zaśpiewał swoją solówkę głęboko wpatrując się w moje oczy.Gdy skończył nagrodziłam go całuskiem w policzek i brawami.
Leżeliśmy tak wtuleni w całkowitej ciszy.Chciałam nadrobić stracony czas, nie musiałam z nim rozmawiać wystarczyło że czułam jego dotyk na sobie i już to sprawiało że było wspaniale.Przy nikim innym nie czułam się do końca sobą a Harry choć byliśmy parą od 3 miesięcy jestem pewna że mógły napisac o mnie biografie.W pewniej chwili cudowną cisze przerwał wrzask chłopaków.Wpadli do sali jedno po drugim.
-Harry ! -krzyknął na powitanie Niall.
-Ale nam narobiłeś strachu-podszedł do nas Liam.
-Ej Louis ale mówiłeś że tylko Harry miał wypadek , Jane a z tobą co-zapytał Zayn.
-Tak bardzo śmieszne bruneciku-zsunęłam sie z łóżka żeby zrobić miejsce dla chłopców.
-Loczku co ty znowu wykombinowałeś ?Hmm...-zapytał jak zwykle ciekawski Nialler.
-To ja może pójde po napój i zostawie was samych-zwróciłam sie w stronę wyjścia.
-Jane-usłyszałam głos Harrego-przyjedziesz jeszcze?
-No jasne-odpowiedziałam i z uśmiechem wyszłam z sali.
Zadowolona podeszłam do automatu i wybrałam sok jabłkowy i 3bita.Postanowiłam zjeść batona na korytarzu bo blondyn zaraz by mi go zwinął.Otworzyłam papierek i ugryzłam mały kęs.
-Cześć Jane-usłyszłam znajomy kobiecy głos.
-Dobry wieczór-odpowiedziałam mamie Harrego i przesunęłam się robiąc dla niej miejsce.
-Chciałabym ci podziękowac że mu wybaczyłaś , on wiele wycierpiał przez ten tydzień i los chciał gdy już zdecydował się z Tobą o tym porozmawiać to akurat musiał mieć ten wypadek -głos jej zadrżał a do oczu napłynęły łzy.
-Niech się pani nie martwi , wszystko wróci do normy.-uśmiechnęłam sie szeroko.
-Cieszę się że mój syn poznał tak wspaniałą osobę , chyba lepiej nie mógł trawić-powiedziała wesoło po czym bez żadnego słowa mnie przytuliła.
Poczułam że otaczają mnie sami życzliwi , ciepli ludzie i przyjaciele za których tak bardzo jestem wdzięczna.***
I tak oto zakończyłam rozdział 10 !!!
Proszę piszcie szczere komentarze żebym wiedziała co mogę zmienić lub swoje propozycje związane z blogiem np. co poprawić lub dodać jakiś ciekawy wątek.Jestem otwarta na wasze propozycje :)
Ta informacja może pojawi się to któryś raz ale to nic. Mianowice zapraszam was (fanów 1D ) na poświęconą im stronkę :klik jak mówiłam znajdziecie tam najnowsze informacje , zdjęcia filmiki i co tylko chcecie !!!
Rozdział 10 dedykuje moim wszystkim obserwatorom jest ich już aż 9
Dziekuję za każdy komentarz za każde wejście , po prostu dziękuję że jesteście i czytacie mojego bloga , pod rozdziałem 11 zamieszczę informacje o małej niespodziance dla was !
xoxo.-kaśku
-Idziesz ze mną -zapytał cicho.
Kiwnęłam głową.
Połowę drogę przebyliśmy w milczeniu , chyba jeszcze nie dotarło do mnie co się stało.W pewnej chwili nogi zrobiły mi się jak z waty.Musiałam usiąść , moje oczy nie mogły odnaleźć żadnej ławki.Bezsilnie upadłam na trawnik i schowałam głowę w kolana.W moich oczach pojawiła się kolejna fala słonych łez.Poczułam jak ręka Louis'a łapie mnie w talii.Tak bardzo chciałam mu podziękować że mogłam z nim pójść ale moje gardło nie dawało za wygraną , wtuliłam twarz w jego ramię.
-Mała dasz radę-powiedział cicho, zabierając mi z policzka mokre od łez włosy.
-J-jak?-szepnęłam tak cicho mając wątpliwości czy Tommo to usłyszy.
-Wszystko będzie dobrze , przecież wiesz jaka to niezdara z naszego Harrego.-próbował mnie pocieszyć , ale ja wciąż płakałam.
-Louis powiedz co tak naprawdę wiesz-szlochnęłam- gdyby rzeczywiście nie stało sie nic wielkiego to nie wylądowałby w szpitalu.-spojrzałam na niego , oczekując szczerej odpowiedzi
-Chodźmy już-powiedział błagalnie.
-Louis ! Co wiesz - powiedziałam stanowczym tonem który trochę zaskoczył mojego przyjaciela
-No...-wstał a ja podążyłam za nim wzrokiem-on jechał do Ciebie , chciał wszystko naprawić.Cały tydzień zbierał się żeby porozmawiać o tym z Tobą.Jane on przez ten cały czas gdy się nie odzywaliście był innym człowiekiem , i ty też-uklękną przede mną
Nic z siebie nie wydusiłam , tylko posłusznie wstałam.Louis wplótł swoje palce w moje , przestałam płakać.Teraz byłam w totalnym szoku.Nie da się opisać tego co czułam , właściwie to nawet nie wiedziałam co czuje.Jak najszybciej chciałam znaleźć sie przy Harrym , zobaczyć go i powiedzieć że wszystko będzie tak jak dawnej.Dać nam drugą szanse i już nigdy więcej nie popełniać tak szczeniackich zachowań.Stojąc przed budynkiem szpitala zatrzymałam się gwałtownie.
-Wiesz na jakim jest oddziale-zapytałam niepewnie , ciągnąc ręke Louisa do tyłu.
- Mama Harrego wszystko mi wytłumaczyła i ma czekać przed wejściem do sali.-opowiedział spokojnie , co bardzo mnie zdziwiło. Jego najlepszy przyjaciel leżał w szpitalu a on był taki spokojny!
-A chłopaki, reszta już wie?
-Na razie wiemy tylko my , ale zaraz do nich zadzwonie- pociągnął moją dłoń.
Wchodząc do środka wielkiego bundynku doznałam szoku.Masa osób się tutaj kręciła.Na przeciwko wejścia znajdowała się recepcja gdzie dwie pielęgniarki cały czas obsługiwały telefony i wypełniały coś w komputerach.Louis wskazał na krzesło i poprosił abym tutaj na niego poczekała.Wypełniłam polecenie mojego przyjaciela.Poczułam delikatne drganie w mojej kieszeni.Dzwoniła mama.
-Halo-przyłożyłam telefon do ucha powstrzymując łzy.
-Ty płaczesz-zapytała mama.
-Harry jest w szpitalu-odpowiedziałam drżącym głosem.
-Co się stało ?-krzyknęła zszokowana.
-Nie wiem sama , jestem już w środku ale Louis z tego wszystkiego zapomniał na jakim piętrze leży Harry.
-Córciu , zostań tam zaraz przyjedziemy z tatą , tylko odwieziemy Michaela do dziadków.-mówiła dość szybko więc trudno mi było ją zrozumieć.
-Nie ma zamiaru się stąd ruszać - powiedziałam stanowczym tonem-musze kończyć.Cześć.
Schowałam telefon do kieszeni i razem z Louisem wsiedliśmy do windy.Klikną odpowiedni przycisk ruszyliśmy , byliśmy w niej sami więc zapytałam:
-Czy on jest przytomny ?
-Mam nadzieje- posmutniał , spuszczając głowe w dół.
Wychodząc z windy , nie wydusiłam już ani słowa,załapałam tylko rękę Louisa która ciągnęła mnie w odpowiednim kierunku. Szliśmy długim i wąskim korytarzem który odnosił wrażenie bardzo chłodnego.Ściany były barwy niebieskiej a sufit białej , pielęgniarki ganiały od jednej sali do drugiej powodując chaos.Bałam się każdej mijanej sali , bałam się na kogokolwiek spojrzeć.Na samym końcu długiego korytarza stał automat z napojami i słodyczami przy której dostrzegłam znajomą sylwetkę.Wysoka kobieta podbiegła do nas i ze łzami w oczami wtuliła sie we mnie i Tommilsona.Matka Harrego była roztrzęsiona , Louis próbował ją uspokojć ale nic to nie dawało.Zignorowałam tą sytuacje i podeszłam do okna.Harry był podlączony do setek urządzeń z których każde pikało i nie wiem co jeszcze.Nie mogłam wytrzymać dłużej otworzyłam drzwi mało nie wyrywając ich z zawiasów.Podeszłam na palach do łóżka i delikatnie złapałam jego dłoń.Po moim policzku spływały kolejne łzy.Harry czując mój dotyk delikatnie odchylił głowe w moją strone.
-Jane-uśmiechną się najpiękniej na świecie.
-Cichoo- przyłożyłam mu palec do ust- możesz zasnąc zostanę tu-odwzajemniłam uśmiech.
-Przepraszam Cię , za wszystko cię przepraszam.-powiedział cicho.
-Harry-zabrałam loka z jego twarzy, delikatnie mierzwiąc mu włosy-ja też przepraszam.Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.-miałam miliony motylków w brzuchu.Nareszcie mogłam poczuć jego bliskoć której brakowało mi przez tak długi czas.
-Kochanie , jesteś dla mnie najważniejsza.Jechałem dzisiaj do Ciebie chciałem cię zaprosić na kolacje i poprosić o drugą szanse-spojrzał błagalnie.
-Kocham cię -zbliżyłam sie i lekko musnęłam jego usta.
-Dziękuje , obiecuję że już nigdy się na mnie nie zawiedziesz obiecuje-szepną mi do ucha przyciągając mnie za podbródek.
Teraz to on mnie pocałował ale już z większym zaangażowaniem.Louis odchrząknął , oboje spojrzeliśmy w jego stronę.
-Witaj wśród żywych-zażartował Tommilson siadając naprzeciw mnie.
-Nie jest tak źle-odpowiedział zadowolony Hazza.
Cieszyłam się że nie stało się nic wielkiego, oprócz złamanej lewej nogi nie było nic poważniejszego.Siedziałam przy nim z wymalowanym uśmiechem na twarzy.Po chwili Harry zwrócił się do Louis'a
-Tommo zostawisz nas samych?
-Kochanie stęskniłem się -odpowiedział smutny.
-Wynagrodzę ci w domu-puścił do niego oko.
Louis wyszedł z sali ,a ja spojrzałam w jego zielone tęczówki.Dotkną mojego policzka i delikatnie po nim przejechał.
-Przepraszam cię-powiedział cicho głęboko patrząc sie w moje oczy.
-Nie musisz , nie byłam lepsza mogłam dać sobie coś wytłumaczyć.Byłam wkurzona to fakt , zachowałam sie jak skończona egoistka.To przeze mnie tutaj leżysz , mogłam zostać na tej cholernej polanie i cie wysłuchać ale nie ja wołam się przejść i zgubić.Przepraszam za wszystko-spuściłam głowe.
-Możesz na mnie spojrzeć.-odchrząknął
Spełniłam jego prośbę i powoli podnisłam głowe.Nie wiem jak ale nasze twarze dzieliły centymetry.
-Po pierwsze to nie twoja wina że tutaj jestem , po drugie bardzo dobrze zrobiłaś że mnie olałaś bo mi się należało a po trzecie...-nie dokończył bo mu przerwałam
-A po trzecie to ty głuptasie masz leżeć-zaśmiałam się.
-Nie mogę leżeć gdy przy moim łóżku siedzi najpiękniejsza dziewczyna na świecie.-uśmiechnął się słodko a mnie zalały rumieńce.-nawet nie wiesz jak bardzo mi ich brakowało-złapał jeden z moich rozgrzanych policzków i namiętnie mnie pocałował.Nawet nie wiem kiedy i jak ale znalazłam się na łóżku razem z Hazzą , który nie przestawał mnie całować ani na moment.
-Harry...-oderwałam się od niego-to jest szpital.-zachichotałam
-Jeszcze tylko chwile-powiedział całując mnie ponownie.
Nie lubiłam stawiać mu oporów ale tym razem musiałam
-Sory kotku ale to nie ty będziesz miał przerąbane jak wparuje tu lekarz albo twoja mama.-puściłam mu oczko.
Po dłuższej chwili namysłu stwierdził że mam racje , ale jak tylko wyjdzie ze szpitala to już tak łatwo mu się nie podam co bardzo mi się spodobało.Próbowałam zejść z łóżka ale Harry mi po prostu nie pozwolił.Objął mnie ręką w talii , i ostatni raz pocałował mój policzek.
-A wiesz że nasza Marchewa się chyba w kimś podkochuje- zaśmiałam sie
-Nie gadaj ? Louis - spytał zszokowany-przecież on nie chciał teraz z nikim być.
-No nie chciał ,ale wystarczyła jedna rozmowa ze mną i Louis wziął numer telefonu od Olivki , tej z mojej klasy-spojrzał na mnie i dał do zrozumienia że nie wie o którą chodzi.-kiedyś ci opowiadałam że na chemii siedze z Margaret tą wredną typiarą i Olivką która jest tak jakby damską wersją Lou.
-Aaaa. No tak przypominam sobie.-uśmiechnął się - a tobie jak miną ten tydzień?
-Szczerze to był najgorszym tygodniem w moim życiu-posmutniałam na samą myśl o tych dniach.
-Już nigdy się takie nie powtórzą , przysięgam-pocałował moje czoło a ja wtuliłam się niego.
Zaczął nucić Moments i dobrze wiedział że przy tej piosence się rozklejam.Na dodatek zaśpiewał swoją solówkę głęboko wpatrując się w moje oczy.Gdy skończył nagrodziłam go całuskiem w policzek i brawami.
Leżeliśmy tak wtuleni w całkowitej ciszy.Chciałam nadrobić stracony czas, nie musiałam z nim rozmawiać wystarczyło że czułam jego dotyk na sobie i już to sprawiało że było wspaniale.Przy nikim innym nie czułam się do końca sobą a Harry choć byliśmy parą od 3 miesięcy jestem pewna że mógły napisac o mnie biografie.W pewniej chwili cudowną cisze przerwał wrzask chłopaków.Wpadli do sali jedno po drugim.
-Harry ! -krzyknął na powitanie Niall.
-Ale nam narobiłeś strachu-podszedł do nas Liam.
-Ej Louis ale mówiłeś że tylko Harry miał wypadek , Jane a z tobą co-zapytał Zayn.
-Tak bardzo śmieszne bruneciku-zsunęłam sie z łóżka żeby zrobić miejsce dla chłopców.
-Loczku co ty znowu wykombinowałeś ?Hmm...-zapytał jak zwykle ciekawski Nialler.
-To ja może pójde po napój i zostawie was samych-zwróciłam sie w stronę wyjścia.
-Jane-usłyszałam głos Harrego-przyjedziesz jeszcze?
-No jasne-odpowiedziałam i z uśmiechem wyszłam z sali.
Zadowolona podeszłam do automatu i wybrałam sok jabłkowy i 3bita.Postanowiłam zjeść batona na korytarzu bo blondyn zaraz by mi go zwinął.Otworzyłam papierek i ugryzłam mały kęs.
-Cześć Jane-usłyszłam znajomy kobiecy głos.
-Dobry wieczór-odpowiedziałam mamie Harrego i przesunęłam się robiąc dla niej miejsce.
-Chciałabym ci podziękowac że mu wybaczyłaś , on wiele wycierpiał przez ten tydzień i los chciał gdy już zdecydował się z Tobą o tym porozmawiać to akurat musiał mieć ten wypadek -głos jej zadrżał a do oczu napłynęły łzy.
-Niech się pani nie martwi , wszystko wróci do normy.-uśmiechnęłam sie szeroko.
-Cieszę się że mój syn poznał tak wspaniałą osobę , chyba lepiej nie mógł trawić-powiedziała wesoło po czym bez żadnego słowa mnie przytuliła.
Poczułam że otaczają mnie sami życzliwi , ciepli ludzie i przyjaciele za których tak bardzo jestem wdzięczna.***
I tak oto zakończyłam rozdział 10 !!!
Proszę piszcie szczere komentarze żebym wiedziała co mogę zmienić lub swoje propozycje związane z blogiem np. co poprawić lub dodać jakiś ciekawy wątek.Jestem otwarta na wasze propozycje :)
Ta informacja może pojawi się to któryś raz ale to nic. Mianowice zapraszam was (fanów 1D ) na poświęconą im stronkę :klik jak mówiłam znajdziecie tam najnowsze informacje , zdjęcia filmiki i co tylko chcecie !!!
Rozdział 10 dedykuje moim wszystkim obserwatorom jest ich już aż 9
Dziekuję za każdy komentarz za każde wejście , po prostu dziękuję że jesteście i czytacie mojego bloga , pod rozdziałem 11 zamieszczę informacje o małej niespodziance dla was !
xoxo.-kaśku
niedziela, 11 marca 2012
Rozdział 9
Nie ma to jak spędzić piątkowy wieczór samej.Rodzice jak zwykle pojechali ze znajomymi do okolicznej kręgielni , na szczęście zabrali ze sobą Michaela więc w domu panowała totalna cisza którą tak bardzo lubiłam.Mogłam się wyciszyć i jakoś uporządkować swoje życie , ostatnio nie było zbyt kolorowo.Ten tydzień należał do wyjątkowo trudnych, rozmowa z Olivką była chyba tylko jednyną dobrą wiadomością.Dzisiaj mijał już piąty dzień a ja i Harrry nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa.Przedwczoraj próbowałam porozmawiać z Louisem na temat Olivki właściwie to ja byłam bardzo "za" aby ta dwójka sie spotkała może akurat przypadli by sobie do gustu..Nasz Tommilson miał niesamowite powodzenie u dziewczyn, gdy tylko zaczęłam spotykać sie z Harrym , Louis był z Eleonor.Moim zdaniem byłą okropna i chamska , ciągle go wykorzystywała to żeby jej dał kase na nowe ciuchy później coś tam jeszcze jej prośby nie miały granic.Ona imprezowała , chodziła do kina z przyjaciółmi a Lou siedział sam w domu albo z nami.Widziałam jak cierpi ale nie miał serca żeby zakończyć ten związek "za bardzo ją kocham" tak kończył wszystkie rozmowy z nami na temat jego dziewczyny.Jak widać Eleonor go w tym wyręczyła , przyszła któregoś dnia do Louis'a i pech chciał że ja i Harry akurat go odwiedziliśmy.Wparowała do domu jak burza powiedziała to co miała powiedzieć i równie szybko wyszła trzaskając głośno drzwiami.Tommilson stanął jak wryty, ciągle patrzył sie na drzwi którymi wyszła jego już była dziewczyna , po jego policzkach spłynęły pojedyncze łzy.Pierwszy raz widziałam tak podłą sytuacje nie byłam w stanie opanować swojego gniewu.Podeszłam do Lou i bardzo mocno go przytuliłam , chciałam żeby wiedział że na nas zawsze może liczyć i w normalnych sprawach i w tak trudnych jak ta.Nic nie odpowiedział, z obojetnym wyrazem twarzy usiadł na kanpie i poprosił abyśmy go zostawili.Dobry tydzień w domu i z nikim się nie spotykał , wychodził jedynie na jakieś próby do koncertu albo nagrań.Stracił poczucie humoru za który wszyscy tak mocno go kochaliśmy i bardzo ciężko było nam patrzeć jak nasz przyjaciel traci jakąkolwiek chęć do życia.Tydzień od wizyty Eleonor jakiś cudem wyciągnęłam Louisa na impreze, musiałam użyć sporo szantaży i siły aby z nami poszedł.Los chciał że na tej samej imprezie była moja najlepsza przyjaciółka-Carly.Była to miłość od pierwszego wejrzenia, obydwoje od razu znaleźli wspólny język.Całą imprezę przegadali przy stoliku tylko we dwoje.Po imprezie spotkali się pare raze i BUM...są parą.Wyściskałam z całych sił moich przyjaciół , bardzo ucieszył mnie fakt że dwoje moich przyjaciół jest razem.Byli razem dwa albo trzy tygodnie i stwierdzili że lepiej dogadują się jako kumple i tak wielka miłość dobiegła końca.Drugi raz z rzędu to dziewczyna przejeła inycjatywe o powiedziała o tym Louis'owi ale teraz nie mogło się tak skończyć.Olivka nie jest zarozumiałą panną , tylko skromną dziewczyną która bardzo boi się swoich uczuć.Wracając do rozmowy z Louisem to szczerze byłam nastawiona na wiele więcej z jego strony.Zaczęłam bardzo spokojnie , starannie dobierałam każde słowo które mogło być kluczem do jego serducha.W odpowiedzi dostałam tylko obojętne: "Na jakiś czas daje sobie spokój z laskami".Nie wyszło mi tym razem więc postanowiłam że nie dam za wygraną i zrobie to jeszcze raz.Cholernie zależało mi na ich szczęściu, może było to spowodowane moją kłótnią z Harrym.
-Harry-westchnęłam cicho.
Wystarczyło tylko jedno imię aby przywołać wszystkie wspomnienia i chwile które spędziłam z osobą którą tak bardzo kochałam.Łzy mimowolnie napływały mi do oczu.Usiadłam na łóżku i oparłam brodę o kolana.Po chyba 20 minutach coś mnie tknęło i wzięłam telefon do ręki.Wybrałam numer i już miałam dzwonić ale wyświetliło się jego zdjęcie.Otworzyłam folder w którym były tylko i wyłącznie zdjęcia Hazzy , zaczęłam przeglądać masę zdjęć z którego każde było związane ze wspaniałym dniem.Odrzuciłam telefon z wielką siłą.Na całe szczęście byłam w domu sama więc nikt nie usłyszał hałasu jaki spowodował mój telefon uderzający w drzwi.Krążyłam po pokoju rozwalając wszystko co stało mi na drodze.Po kilku takich okrążeniach przez przypadek trąciłam zdjęcia z szafki.Usłyszałam dźwięki bijącego szkła.Kucnęłam i wzięłam do ręki ramkę ze zdjęciem.Zdjęcie przedstawiło mnie i Hazze z naszego wspólnego wypadu do moich dziadków.Ten wyjazd wiele dla mnie znaczył bo to był pierwszy nasz wspólny wyjazd.Harry od samego początku spodobał sie dziadkom.Pojechaliśmy tam na dwa dni aby oderwać się od londyńskiego gwaru i móc odprężyć się w ostatnich dniach wakacji.Moje wspominanie przerwał dzwonek do drzwi.Na rodziców było za wcześnie i z nikim się nie umawiałam więc nie miałam pojęcia kto to.Wyybiegłam z pokoju i zamknęłam za sobą drzwi . Nieproszony gośc ponownie oznajmił swoje przybycie .
-Już schodzę-krzyknęłam bardzo głośno.
Spojrzałam jeszcze tylko przez wizjer aby zobaczyć kto stoi po drugiej stronie.
-Louis-krzyknęłam otwierając drzwi-Co ty tu robisz-zapytałam
-Muszę z Tobą porozmawiać a właściwie to podziękować.-odpowiedziała Marchewa.
-Wchodź.-zaprosiłam przyjaciela.
Zaprosiłam go do kuchni na gorące kakao.
-To jest pyszne- odpowiedział, biorąc kolejny spory łyk
-Przepis mojej babci-odparłam dumnie.
-No dobra to ja może-zamilkł a na jego twarzy pojawił się piękny uśmiech
-Louis co jest grane-zaśmiałam sie
-No bo...-zaczął Tommilson-przedwczoraj mówiłaś mi o tej Olivce prawda ?
-Taak-uśmiechnęłam sie
-Dzisiaj po szkole na nią wpadłem , chwile pogadaliśmy i wziąłem od niej numer telefonu.-wyszczerzył ząbki.
-NIE GADAJ-krzyknęłam głośno i wstałam.
-Spokojnie-zaśmiał się-jak myślisz powinienem zadzwonić.
-Nie wiesz nie dzwoń , bo w sumie to po co się bierze numer telefonu, no na pewno nie po to żeby zadzwonić.-odpowiedział żartobliwie.
-I co ja mam jej powiedzieć-spoważniał Louis.
-Co tylko chcesz , możesz się umówić z nią do kina na spacer.-zaproponowałam , pijąc kolejny łyk kakao
-Podobam jej się-zapytał niepewnie.
-Boże Tommilson... myślisz że powiedziałam ci to ot tak bo miałam taki kaprys.? Ta dziewczyna szaleje na Twoim punkcie więc nie zmarnuj tego.-puściłam oko.
-No dobra to może jutro do niej zadzwonie jest sobote więc może znajdzie dla mnie trochę czasu-powiedział wesoło.
Skończyliśmy nasze kakao , i udaliśmy się do salony gdzie leciał nasz ulubiony serial.Cały czas się śmialiśmy i wygłupialiśmy ale nagle zadzwonił telefon Lou.Spoważniał momentalnie i kazał ściszyć telewizor.Wyszłam z pokoju bo nie mogłam przestać się śmiać.Nalałam sobie coca-coli.Louis cały baldy wszedł do kuchni.
-Co się stało-zapytałam odstawiając szklankę.
-Harry miał wypadek , jest w szpitalu.-odpowiedział Louis.
Nie wiem jak wam , ale mi ten rozdział podoba się najbardziej.
Króciutki tylko ze względu na to że nie mam co napisać o Harrym ale 10 będzie już o wiele dłuższy.
Zamieściłam też wątek z Louisem mam nadzieje że fajne to wyszło.
Jeszcze trochę i będzie 3000 wyświetleń !
Dziękuję za każdy komentarz i już 8 OBSERWATORÓW !
xxx.kaśku.
-Harry-westchnęłam cicho.
Wystarczyło tylko jedno imię aby przywołać wszystkie wspomnienia i chwile które spędziłam z osobą którą tak bardzo kochałam.Łzy mimowolnie napływały mi do oczu.Usiadłam na łóżku i oparłam brodę o kolana.Po chyba 20 minutach coś mnie tknęło i wzięłam telefon do ręki.Wybrałam numer i już miałam dzwonić ale wyświetliło się jego zdjęcie.Otworzyłam folder w którym były tylko i wyłącznie zdjęcia Hazzy , zaczęłam przeglądać masę zdjęć z którego każde było związane ze wspaniałym dniem.Odrzuciłam telefon z wielką siłą.Na całe szczęście byłam w domu sama więc nikt nie usłyszał hałasu jaki spowodował mój telefon uderzający w drzwi.Krążyłam po pokoju rozwalając wszystko co stało mi na drodze.Po kilku takich okrążeniach przez przypadek trąciłam zdjęcia z szafki.Usłyszałam dźwięki bijącego szkła.Kucnęłam i wzięłam do ręki ramkę ze zdjęciem.Zdjęcie przedstawiło mnie i Hazze z naszego wspólnego wypadu do moich dziadków.Ten wyjazd wiele dla mnie znaczył bo to był pierwszy nasz wspólny wyjazd.Harry od samego początku spodobał sie dziadkom.Pojechaliśmy tam na dwa dni aby oderwać się od londyńskiego gwaru i móc odprężyć się w ostatnich dniach wakacji.Moje wspominanie przerwał dzwonek do drzwi.Na rodziców było za wcześnie i z nikim się nie umawiałam więc nie miałam pojęcia kto to.Wyybiegłam z pokoju i zamknęłam za sobą drzwi . Nieproszony gośc ponownie oznajmił swoje przybycie .
-Już schodzę-krzyknęłam bardzo głośno.
Spojrzałam jeszcze tylko przez wizjer aby zobaczyć kto stoi po drugiej stronie.
-Louis-krzyknęłam otwierając drzwi-Co ty tu robisz-zapytałam
-Muszę z Tobą porozmawiać a właściwie to podziękować.-odpowiedziała Marchewa.
-Wchodź.-zaprosiłam przyjaciela.
Zaprosiłam go do kuchni na gorące kakao.
-To jest pyszne- odpowiedział, biorąc kolejny spory łyk
-Przepis mojej babci-odparłam dumnie.
-No dobra to ja może-zamilkł a na jego twarzy pojawił się piękny uśmiech
-Louis co jest grane-zaśmiałam sie
-No bo...-zaczął Tommilson-przedwczoraj mówiłaś mi o tej Olivce prawda ?
-Taak-uśmiechnęłam sie
-Dzisiaj po szkole na nią wpadłem , chwile pogadaliśmy i wziąłem od niej numer telefonu.-wyszczerzył ząbki.
-NIE GADAJ-krzyknęłam głośno i wstałam.
-Spokojnie-zaśmiał się-jak myślisz powinienem zadzwonić.
-Nie wiesz nie dzwoń , bo w sumie to po co się bierze numer telefonu, no na pewno nie po to żeby zadzwonić.-odpowiedział żartobliwie.
-I co ja mam jej powiedzieć-spoważniał Louis.
-Co tylko chcesz , możesz się umówić z nią do kina na spacer.-zaproponowałam , pijąc kolejny łyk kakao
-Podobam jej się-zapytał niepewnie.
-Boże Tommilson... myślisz że powiedziałam ci to ot tak bo miałam taki kaprys.? Ta dziewczyna szaleje na Twoim punkcie więc nie zmarnuj tego.-puściłam oko.
-No dobra to może jutro do niej zadzwonie jest sobote więc może znajdzie dla mnie trochę czasu-powiedział wesoło.
Skończyliśmy nasze kakao , i udaliśmy się do salony gdzie leciał nasz ulubiony serial.Cały czas się śmialiśmy i wygłupialiśmy ale nagle zadzwonił telefon Lou.Spoważniał momentalnie i kazał ściszyć telewizor.Wyszłam z pokoju bo nie mogłam przestać się śmiać.Nalałam sobie coca-coli.Louis cały baldy wszedł do kuchni.
-Co się stało-zapytałam odstawiając szklankę.
-Harry miał wypadek , jest w szpitalu.-odpowiedział Louis.
Nie wiem jak wam , ale mi ten rozdział podoba się najbardziej.
Króciutki tylko ze względu na to że nie mam co napisać o Harrym ale 10 będzie już o wiele dłuższy.
Zamieściłam też wątek z Louisem mam nadzieje że fajne to wyszło.
Jeszcze trochę i będzie 3000 wyświetleń !
Dziękuję za każdy komentarz i już 8 OBSERWATORÓW !
xxx.kaśku.
wtorek, 6 marca 2012
hej hej !
Siemson wam !
To może tak zaczne od dupy strony ale com tam ... a więc mianowicie dowiedziałam się że komentarze mogą dodawać również osoby które nie posiadają tutaj konta więc mam WIELKĄ PROŚBĘ. Każdy kto czyta te "bazgroły" i jest to dla niego interasujące niech zostawi KOMENTARZ sprawia mi to niesamowitą frajde i banan nie schodzi mi z buźki !!! No i jeszcze tak jestem bardzo bardzo szczęśliwa bo tak wiele osób pisze mi że świetny blog itp. to jest niesamowite uczucie ! To chyba na tyle z mojej strony LICZE NA WAS MOI KOCHANI ! AAAA i jeszcze pragnę podziękować za wszystkie komentarze pod rozdziałami i za moich 4 obserwatorów - JARAM SIĘ !!!
Kocham was xoxo
Rozdział 9 pojawi się na weekendzie !
xxx.-kaśku.
To może tak zaczne od dupy strony ale com tam ... a więc mianowicie dowiedziałam się że komentarze mogą dodawać również osoby które nie posiadają tutaj konta więc mam WIELKĄ PROŚBĘ. Każdy kto czyta te "bazgroły" i jest to dla niego interasujące niech zostawi KOMENTARZ sprawia mi to niesamowitą frajde i banan nie schodzi mi z buźki !!! No i jeszcze tak jestem bardzo bardzo szczęśliwa bo tak wiele osób pisze mi że świetny blog itp. to jest niesamowite uczucie ! To chyba na tyle z mojej strony LICZE NA WAS MOI KOCHANI ! AAAA i jeszcze pragnę podziękować za wszystkie komentarze pod rozdziałami i za moich 4 obserwatorów - JARAM SIĘ !!!
Kocham was xoxo
Rozdział 9 pojawi się na weekendzie !
xxx.-kaśku.
niedziela, 4 marca 2012
rozdział 8
Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Po wyjściu ze szkoły na parkingu dostrzegłam jego słodki uśmiech.Stał oparty o swojego jeep'a i jego wzrok błądził po wszystkich osobach które się tam kręciły.Stanowczym krokiem ruszyłam w stronę chłopaka.Gdy tylko nasze spojrzenia się spotkały na jego twarzy zagościł jeszcze piękniejszy uśmiech.
-Hej-rzuciłam wesoło i przytuliłam się do niego.
-Siemka Jane , skończyłaś już lekcje?-zapytał mnie Philip.
-Tak , a właściwie co tu tutaj robisz?Nie powinieneś być teraz w szkole ?
-Zerwałem się z dwóch lekcji żeby móc cię zobaczyć-powiedział cicho.
-Cieszę się że jesteś-ponownie przytuliłam się do niego.
To było dość dziwne uczucie , ponieważ znałam go bardzo krótko ale coś mnie w nim zafascynowało.Dokładnie nie wiem co to było , i chyba nie chciałam wiedzieć.Usłyszałam znajomy głos
-Mała wracasz z nami-to był Niall.
Odwróciłam się.Stali we trzech z założonymi rękami i nerwowymi spojrzeniami.
-Właściwie to...-nie dokończyłam
-Dzisiaj zabierze się ze mną-zwrócił się do nich Philip.
-Co? Z nim , ale jak ?-krzyknął oburzony Louis trzymając w ręku marchewkę.
-Która to już dzisiaj -zapytałam Liam'a patrząc na zawartość dłoni Tomilsona
-10-odpowiedział.
-Louis wiesz że co za dużo to nie zdrowo-popatrzyłam w jego szare tęczówki.
-O ty mi tu nie zmieniaj tematu-burknął-możemy pogadać na osobności-zapytał już milszym tonem głosu.
Nie zdążyłam nic odpowiedzieć bo złapał mnie za nadgarstek i zaprowadził między samochody.Wyglądał na dość wkurzonego , chociaż nie miałam pojęcia co mogło się stać.
-Co ty odstawiasz ?-zapytał
-O co ci chodzi?-spojrzałam na niego pytająco.
-O tego gościa co po ciebie przyjechał , zapomniałaś już o tym że jesteś zajęta , no nie wiem mogę ci przypomnieć nazywa się Harry z lokami i...
-Przestań-krzyknęłam-Wiem co mi można a co nie i masz się do tego nie mieszać rozumiesz!Moja sprawa z kim się spotykam.-dodałam surowym tonem.
-Nie zapominaj o Harrym-powiedział stanowczo
-Dobra Louis posłuchaj , ja nie chce zapominac o Harrym nigdy ale skoro on lada moment zniknie mi na 4 miesiące to chyba dobrze by było gdym znalazła sobie jakieś zajęcie i jak najmniej o nim myślała-suściłam głowe.
-Czyli ty tego chłopaka nazywasz zajęciem-łapał mnie za każde słówko.
-Daj spokój przecież dobrze wiesz że nie.-mówiłam coraz ciszej.
-To nie lepiej ten czas spędzić z nami ? My też wyjeżdżamy-mówił tak samo cicho jak ja.
Po moim policzku mimowolnie poleciała jedna łza , a za nią następna i następna.Przytuliłam sie do Tomilsona z całej siły.Emocje wzięły górę teraz byłam pewna że bez nich będzie mi bardzo trudno normalnie żyć.Położyłam głowe na ramieniu Louis'a a on delikatnie zabrał mi włosy z policzka.
-Musisz być silna , zobaczysz to szybko minie-starał się mnie pocieszyć
-Nie sądzę a wariuję nie widząc go nie cały dzień.A jak na myśl przyjdzie mi ta trasa to mam ochote zamknąć w pokoju i nie wyjść z niego do waszego przyjazdu.
-Obiecuje że będziemy dzwonić na zmiany z chłopakami a na weekend'ach gadać przez skayp'a i nie damy o sobie zapomnieć.-powiedział to wesoło
Podniosłam głowę i spojrzałam na mojego przyjaciela.Tak to właśnie nazywa sie przyjaciel zawsze pomoże w trudnych chwilach i nigdy o nim nie zapomnisz , taki był Louis i reszta.Bardzo dziekowałam losowi że właśnie na nich trawiłam.Lepiej chyba nie mogłam.Otarłam policzki z łez.
-Nie zapomnicie o mnie ?-chciałam sie upewnić.
-O takim czubku nie da się zapomnieć-zaśmiał się Lou.
-Dzięki-zachichotałam.-Może choć bo Niall pewnie już zamęczył Philipa swoimi pytaniami.
Ruszyłam w stronę chłopców ale najwyraźniej Louis coś jeszcze chciał bo gwałtownie pociągnął moją ręke.
-Jeszcze tylko powiedz kto to jest i dam ci spokój.-zrobił maślane oczka.
-No dobra-uległam jego słodkim oczkom-ten chłopak nazywa sie Philip , ma 17 lat.Wczoraj jak zadzwoniłeś byłam chyba w jakimś miasteczku a dokładnie na jego obrzeżach bo nie kręciło tam się zbyt dużo osób.Usiadłam na ławce i on się dosiadł zaczęliśmy gadać i on zaproponował że mnie odwiezie.Więc proszę żebyś był miły bo prawdę mówiąc dzięki niemu tu jestem , nie wiadomo jakby to się skończyło gdyby nie on-oczekiwałam odpowiedzi.
-Dobra będę miły-wywrócił oczami-ale i tak tego gostka nie lubie
-Postaraj sie nic nie mówić , ok ?
-A kupisz mi nowe szelki ?-zapytał
-Kupie kupie.
Po skończonej rozmowie poszliśmy w stronę chłopaków.Liam uważnie przyglądał sie chłopakowi a Niall cały czas o coś wypytywał.
-Niall-klepnęłam go po ramieniu-dałbyś spokój.
-Musze wiedzieć z kim się zadajesz.-powiedział stanowczo i kontynuował swoje przesłuchanie.
-Dobra weź już skończ-zwrócił sie do niego Lou.
Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem bo nie spodziewałam sie że przyjmie moje słowa na serio.
-To jak jedziesz czy nie ?-zapytał niepewnie Philip.
-Tak tak jade-powiedziałam wesoło.
Philip wsiadł do samochodu a ja pożegnałam moich przyjaciół.Nie mieli za wesołych min.Bałam się tylko tego że mogą coś powiedzieć Harremu, nie chciałam żeby o tym wiedział.Wsunęłam sie do ogromnego samochodu i spytał niepewnie.
-Wypytywali cię o coś
-Czułem sie jak no komisariacie-zaśmiał się-widać że są prawdziwymi przyjaciółmi troszczą się o Ciebie jak mało kto-dodał po chwili.
-Tak są świetni.Właściwie to gdzie jedziemy-spytałm wyglądając przez szybe.
-Masz ochote na coś słodkiego?
-Pytasz sie ! Jasne że mam
Razem wybraliśmy sie do super cukierni za Londynem.Długo rozmawialiśmy o tym co było jest i będzie.Czułam sie z nim naprawdę bardzo dobrze bo mało kto miał podobny sposób myślenia.To miłe uczucie gdy wiesz że jest przy tobie osoba która rozumie cię bez jakichkolwiek przeszkód.Po skończonej porcji słodkości wybraliśmy się na zakupy do galerii bo zbliżały się urodziny starszej siostry Philip'a.Poprosił mnie abym pomogła wybrać dla niej prezent.Nie było to łatwe zadanie bo nie znałam tej dziewczyny.Po prawie 2-godzinnych wędrówkach po sklepach wybraliśmy dla niej dużą ale skromną beżową torbę , do tego śliczną perfumę i złoty naszyjnik.Całość zapakowaliśmy do torby urodzinowej z motywem flagi USA.
Wykończeni bieganiną po przeróżnych sklepach , postanowiliśmy pójść do parku aby trochę odpocząć.
Usiedliśmy na ławce i tak przesiedzieliśmy dobre 3 godziny.Dopiero jak zapadał lekki zmrok odzyskałam rachubę czasu,poprosiłam aby odwiózł mnie do domu.Oczywiście zgodził się bez jakichkolwiek próśb , był naprawdę bardzo miły.Wchodząc do domu oczywiście musiałam odbyć poważną rozmowę z rodzicami na temat odbierania telefonu, gdy rodzice próbowali się do mnie dodzwonić on leżał na szafce.Pobiegłam do siebie i odrobiłam lekcje , byłam w domu sama bo rodzice i Michael wybrali się do znajomych.Po skończonych lekcjach , zeszłam do kuchni i odgrzałam sobie dwa kawałki pizzy.Usiadłam wygodnie na kanapie i szukałam coś normalnego w telewizji, same reklamy albo jakiś serial którego odcinki znam na pamieć.Wyłączyłam TV , odłożyłam talerz do zmywarki i wróciłam na kanapę.Zamknęłam oczy.Po mojej głowie biegało mnóstwo myśli , ale o czym by nie pomyślała zawsze dążyło to do Harrego.Na samą myśl o nim chciało mi się płakać.Leżałam tak jeszcze dłużą chwile ale z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek do drzwi.
Nie widział kto o tej porze coś chce.
-Cześć-usłyszałam otwierając drzwi
To była Olivka , dziewczyna ode mnie z klasy który każdy w szkole uznawał za damską wersje Lou.Zdziwiłam sie na jej widok.
-Hej-powiedziałam-coś się stało.
-Możemy porozmawiać?-zapytał cicho.
-Jasne wchodź-zaprosiłam ją gestem.
Obie usiadłyśmy w kuchni przy ciastkach i ciepłej herbacie.
-Jane może uznasz mnie za wariatkę , ale muszę z tobą szczerze porozmawiać.
-No więc zamieniam się w słuch.
-Od jakiegoś czasu podoba mi się pewien chłopak.Z dnia na dzień staje się ważniejszy i chyba sie zakochałam-powiedziała smutno.
-To przecież nic złego, każdy to przechodzi nie masz się czym martwić.
-Może i nie mam, ale tak cholernie zależy mi na nim.Chciałam do niego zagadać ale jak tylko jest okazja ja trace głos i nie wiem co z siebie wydusić.
-Moim zdaniem powinnaś się przełamać i szczerze porozmawiać z tym chłopakiem.
-Dlatego do ciebie przyszłam , ten chłopak to twój dobry przyjaciel i mogłabyś się o mnie wypytać , nie wiem co o mnie sądzi , nie chce wyjść kolejny raz na idiotkę.
-Mój przyjaciel ?-zapytałm zdziwiona-
-No tak ... to Louis.-dodała szeptem.
-LOU ?-krzyknęłam.-podoba ci sie Tomilson ?
-Proszę nie mów nikomu
-Jasne , buzia na kłódkę.
Nie mogłam powstrzymać radości , bo byliby świetną parą.
-Porozmawiasz z nim ?
-Jasne jak tylko się z nim zobaczę- zapewniłam Olivke
-Dziękuję ci bardzo-podbiegła do mnie i przytuliła.
Siedziałyśmy tak jeszcze chwile gadając o wszystkim i o niczym , zrobiło się dość późno więc odprowadziłam koleżankę pod jej dom.Wracając rozmyślałm jakby to było gdyby byli razem.Lou i Olivka są identyczny pod względem ubioru ale ich zachowania są całkiem inne.Louis to totalny świr , czasami zachowuje się jak dziecko.Olivka to cicha i skryta w sobie dziewczyna która chwilami boi się własnych uczuć.I właśnie to mogło ich połączyć , miałam nadzieje że coś z tego wyjdzie.Gdy wróciłam do domu rodziców jeszcze nie było.Wzięłam gorącą kąpiel na odprężenie.Kubek gorącego kakałka dobrze mi zrobił , ulubiona książka którą czytałam po raz 4 wydawała sie jeszcze bardziej ciekawsze niż wcześniej.Cały czas miałam na twarzy uśmiech nie wiadomo z jakiego powodu.Około 22 odłożyłam książkę i układałam sobie w głowie jak powiedzieć Louisowi że jest dziewczyna która czuje do niego coś więcej***
No i jest to już 8 a ja mam ponad 2000 wyświetleń , normalnie banan mi nie schodzi !!!
Jak już wcześniej wspomniałam na fb jest świetna strona gdzie możecie sie dowiedzieć najnowszych news'ów o chłopakach z ONE DIRECTION. Znajdziecie też tam mase filmików i zdjęć.
kilk
I tak ten rozdział dedykuje jednej z adminek tej stronki a mianowicie OLI ! <3
Nie znamy sie osobiście ale zachowujemy się jakbyśmy znały się dobre kilka laat !
Pod 7 rozdziałem miałam 5 pozytywnych komentarzy -MASSIVE THANK YOU ! <3
no i 4 obserwatorów !
Kolejny rozdział najprawdopodobniej za tydzień.
-Hej-rzuciłam wesoło i przytuliłam się do niego.
-Siemka Jane , skończyłaś już lekcje?-zapytał mnie Philip.
-Tak , a właściwie co tu tutaj robisz?Nie powinieneś być teraz w szkole ?
-Zerwałem się z dwóch lekcji żeby móc cię zobaczyć-powiedział cicho.
-Cieszę się że jesteś-ponownie przytuliłam się do niego.
To było dość dziwne uczucie , ponieważ znałam go bardzo krótko ale coś mnie w nim zafascynowało.Dokładnie nie wiem co to było , i chyba nie chciałam wiedzieć.Usłyszałam znajomy głos
-Mała wracasz z nami-to był Niall.
Odwróciłam się.Stali we trzech z założonymi rękami i nerwowymi spojrzeniami.
-Właściwie to...-nie dokończyłam
-Dzisiaj zabierze się ze mną-zwrócił się do nich Philip.
-Co? Z nim , ale jak ?-krzyknął oburzony Louis trzymając w ręku marchewkę.
-Która to już dzisiaj -zapytałam Liam'a patrząc na zawartość dłoni Tomilsona
-10-odpowiedział.
-Louis wiesz że co za dużo to nie zdrowo-popatrzyłam w jego szare tęczówki.
-O ty mi tu nie zmieniaj tematu-burknął-możemy pogadać na osobności-zapytał już milszym tonem głosu.
Nie zdążyłam nic odpowiedzieć bo złapał mnie za nadgarstek i zaprowadził między samochody.Wyglądał na dość wkurzonego , chociaż nie miałam pojęcia co mogło się stać.
-Co ty odstawiasz ?-zapytał
-O co ci chodzi?-spojrzałam na niego pytająco.
-O tego gościa co po ciebie przyjechał , zapomniałaś już o tym że jesteś zajęta , no nie wiem mogę ci przypomnieć nazywa się Harry z lokami i...
-Przestań-krzyknęłam-Wiem co mi można a co nie i masz się do tego nie mieszać rozumiesz!Moja sprawa z kim się spotykam.-dodałam surowym tonem.
-Nie zapominaj o Harrym-powiedział stanowczo
-Dobra Louis posłuchaj , ja nie chce zapominac o Harrym nigdy ale skoro on lada moment zniknie mi na 4 miesiące to chyba dobrze by było gdym znalazła sobie jakieś zajęcie i jak najmniej o nim myślała-suściłam głowe.
-Czyli ty tego chłopaka nazywasz zajęciem-łapał mnie za każde słówko.
-Daj spokój przecież dobrze wiesz że nie.-mówiłam coraz ciszej.
-To nie lepiej ten czas spędzić z nami ? My też wyjeżdżamy-mówił tak samo cicho jak ja.
Po moim policzku mimowolnie poleciała jedna łza , a za nią następna i następna.Przytuliłam sie do Tomilsona z całej siły.Emocje wzięły górę teraz byłam pewna że bez nich będzie mi bardzo trudno normalnie żyć.Położyłam głowe na ramieniu Louis'a a on delikatnie zabrał mi włosy z policzka.
-Musisz być silna , zobaczysz to szybko minie-starał się mnie pocieszyć
-Nie sądzę a wariuję nie widząc go nie cały dzień.A jak na myśl przyjdzie mi ta trasa to mam ochote zamknąć w pokoju i nie wyjść z niego do waszego przyjazdu.
-Obiecuje że będziemy dzwonić na zmiany z chłopakami a na weekend'ach gadać przez skayp'a i nie damy o sobie zapomnieć.-powiedział to wesoło
Podniosłam głowę i spojrzałam na mojego przyjaciela.Tak to właśnie nazywa sie przyjaciel zawsze pomoże w trudnych chwilach i nigdy o nim nie zapomnisz , taki był Louis i reszta.Bardzo dziekowałam losowi że właśnie na nich trawiłam.Lepiej chyba nie mogłam.Otarłam policzki z łez.
-Nie zapomnicie o mnie ?-chciałam sie upewnić.
-O takim czubku nie da się zapomnieć-zaśmiał się Lou.
-Dzięki-zachichotałam.-Może choć bo Niall pewnie już zamęczył Philipa swoimi pytaniami.
Ruszyłam w stronę chłopców ale najwyraźniej Louis coś jeszcze chciał bo gwałtownie pociągnął moją ręke.
-Jeszcze tylko powiedz kto to jest i dam ci spokój.-zrobił maślane oczka.
-No dobra-uległam jego słodkim oczkom-ten chłopak nazywa sie Philip , ma 17 lat.Wczoraj jak zadzwoniłeś byłam chyba w jakimś miasteczku a dokładnie na jego obrzeżach bo nie kręciło tam się zbyt dużo osób.Usiadłam na ławce i on się dosiadł zaczęliśmy gadać i on zaproponował że mnie odwiezie.Więc proszę żebyś był miły bo prawdę mówiąc dzięki niemu tu jestem , nie wiadomo jakby to się skończyło gdyby nie on-oczekiwałam odpowiedzi.
-Dobra będę miły-wywrócił oczami-ale i tak tego gostka nie lubie
-Postaraj sie nic nie mówić , ok ?
-A kupisz mi nowe szelki ?-zapytał
-Kupie kupie.
Po skończonej rozmowie poszliśmy w stronę chłopaków.Liam uważnie przyglądał sie chłopakowi a Niall cały czas o coś wypytywał.
-Niall-klepnęłam go po ramieniu-dałbyś spokój.
-Musze wiedzieć z kim się zadajesz.-powiedział stanowczo i kontynuował swoje przesłuchanie.
-Dobra weź już skończ-zwrócił sie do niego Lou.
Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem bo nie spodziewałam sie że przyjmie moje słowa na serio.
-To jak jedziesz czy nie ?-zapytał niepewnie Philip.
-Tak tak jade-powiedziałam wesoło.
Philip wsiadł do samochodu a ja pożegnałam moich przyjaciół.Nie mieli za wesołych min.Bałam się tylko tego że mogą coś powiedzieć Harremu, nie chciałam żeby o tym wiedział.Wsunęłam sie do ogromnego samochodu i spytał niepewnie.
-Wypytywali cię o coś
-Czułem sie jak no komisariacie-zaśmiał się-widać że są prawdziwymi przyjaciółmi troszczą się o Ciebie jak mało kto-dodał po chwili.
-Tak są świetni.Właściwie to gdzie jedziemy-spytałm wyglądając przez szybe.
-Masz ochote na coś słodkiego?
-Pytasz sie ! Jasne że mam
Razem wybraliśmy sie do super cukierni za Londynem.Długo rozmawialiśmy o tym co było jest i będzie.Czułam sie z nim naprawdę bardzo dobrze bo mało kto miał podobny sposób myślenia.To miłe uczucie gdy wiesz że jest przy tobie osoba która rozumie cię bez jakichkolwiek przeszkód.Po skończonej porcji słodkości wybraliśmy się na zakupy do galerii bo zbliżały się urodziny starszej siostry Philip'a.Poprosił mnie abym pomogła wybrać dla niej prezent.Nie było to łatwe zadanie bo nie znałam tej dziewczyny.Po prawie 2-godzinnych wędrówkach po sklepach wybraliśmy dla niej dużą ale skromną beżową torbę , do tego śliczną perfumę i złoty naszyjnik.Całość zapakowaliśmy do torby urodzinowej z motywem flagi USA.
Wykończeni bieganiną po przeróżnych sklepach , postanowiliśmy pójść do parku aby trochę odpocząć.
Usiedliśmy na ławce i tak przesiedzieliśmy dobre 3 godziny.Dopiero jak zapadał lekki zmrok odzyskałam rachubę czasu,poprosiłam aby odwiózł mnie do domu.Oczywiście zgodził się bez jakichkolwiek próśb , był naprawdę bardzo miły.Wchodząc do domu oczywiście musiałam odbyć poważną rozmowę z rodzicami na temat odbierania telefonu, gdy rodzice próbowali się do mnie dodzwonić on leżał na szafce.Pobiegłam do siebie i odrobiłam lekcje , byłam w domu sama bo rodzice i Michael wybrali się do znajomych.Po skończonych lekcjach , zeszłam do kuchni i odgrzałam sobie dwa kawałki pizzy.Usiadłam wygodnie na kanapie i szukałam coś normalnego w telewizji, same reklamy albo jakiś serial którego odcinki znam na pamieć.Wyłączyłam TV , odłożyłam talerz do zmywarki i wróciłam na kanapę.Zamknęłam oczy.Po mojej głowie biegało mnóstwo myśli , ale o czym by nie pomyślała zawsze dążyło to do Harrego.Na samą myśl o nim chciało mi się płakać.Leżałam tak jeszcze dłużą chwile ale z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek do drzwi.
Nie widział kto o tej porze coś chce.
-Cześć-usłyszałam otwierając drzwi
To była Olivka , dziewczyna ode mnie z klasy który każdy w szkole uznawał za damską wersje Lou.Zdziwiłam sie na jej widok.
-Hej-powiedziałam-coś się stało.
-Możemy porozmawiać?-zapytał cicho.
-Jasne wchodź-zaprosiłam ją gestem.
Obie usiadłyśmy w kuchni przy ciastkach i ciepłej herbacie.
-Jane może uznasz mnie za wariatkę , ale muszę z tobą szczerze porozmawiać.
-No więc zamieniam się w słuch.
-Od jakiegoś czasu podoba mi się pewien chłopak.Z dnia na dzień staje się ważniejszy i chyba sie zakochałam-powiedziała smutno.
-To przecież nic złego, każdy to przechodzi nie masz się czym martwić.
-Może i nie mam, ale tak cholernie zależy mi na nim.Chciałam do niego zagadać ale jak tylko jest okazja ja trace głos i nie wiem co z siebie wydusić.
-Moim zdaniem powinnaś się przełamać i szczerze porozmawiać z tym chłopakiem.
-Dlatego do ciebie przyszłam , ten chłopak to twój dobry przyjaciel i mogłabyś się o mnie wypytać , nie wiem co o mnie sądzi , nie chce wyjść kolejny raz na idiotkę.
-Mój przyjaciel ?-zapytałm zdziwiona-
-No tak ... to Louis.-dodała szeptem.
-LOU ?-krzyknęłam.-podoba ci sie Tomilson ?
-Proszę nie mów nikomu
-Jasne , buzia na kłódkę.
Nie mogłam powstrzymać radości , bo byliby świetną parą.
-Porozmawiasz z nim ?
-Jasne jak tylko się z nim zobaczę- zapewniłam Olivke
-Dziękuję ci bardzo-podbiegła do mnie i przytuliła.
Siedziałyśmy tak jeszcze chwile gadając o wszystkim i o niczym , zrobiło się dość późno więc odprowadziłam koleżankę pod jej dom.Wracając rozmyślałm jakby to było gdyby byli razem.Lou i Olivka są identyczny pod względem ubioru ale ich zachowania są całkiem inne.Louis to totalny świr , czasami zachowuje się jak dziecko.Olivka to cicha i skryta w sobie dziewczyna która chwilami boi się własnych uczuć.I właśnie to mogło ich połączyć , miałam nadzieje że coś z tego wyjdzie.Gdy wróciłam do domu rodziców jeszcze nie było.Wzięłam gorącą kąpiel na odprężenie.Kubek gorącego kakałka dobrze mi zrobił , ulubiona książka którą czytałam po raz 4 wydawała sie jeszcze bardziej ciekawsze niż wcześniej.Cały czas miałam na twarzy uśmiech nie wiadomo z jakiego powodu.Około 22 odłożyłam książkę i układałam sobie w głowie jak powiedzieć Louisowi że jest dziewczyna która czuje do niego coś więcej***
No i jest to już 8 a ja mam ponad 2000 wyświetleń , normalnie banan mi nie schodzi !!!
Jak już wcześniej wspomniałam na fb jest świetna strona gdzie możecie sie dowiedzieć najnowszych news'ów o chłopakach z ONE DIRECTION. Znajdziecie też tam mase filmików i zdjęć.
kilk
I tak ten rozdział dedykuje jednej z adminek tej stronki a mianowicie OLI ! <3
Nie znamy sie osobiście ale zachowujemy się jakbyśmy znały się dobre kilka laat !
Pod 7 rozdziałem miałam 5 pozytywnych komentarzy -MASSIVE THANK YOU ! <3
no i 4 obserwatorów !
Kolejny rozdział najprawdopodobniej za tydzień.
Subskrybuj:
Posty (Atom)